1x13 podsumowanie

Napisy do finałowego odcinka pojawiły się dość późno, ale mam nadzieję, że większość z was już obejrzała. Jeśli jednak ktoś tego jeszcze nie zrobił to oczywiście link znajdzie po prawej stronie :)

Na początku wspomnę wam, że zupełnie nie mogłam się skupić na odcinku. Cały czas myślałam, że to wszystko jak takie ostatnie, nie mogłam zebrać myśli i czekałam tylko na wielki finał..

Taylor cięgle głodna, jakby widziała mnie i Khaleesi, my też zawsze jesteśmy głodne :D Zdecydowanie przydałoby się nam się takie magiczne ziółko, wiele byśmy zaoszczędziły :D
"Zgubiłeś platformę, a ja mam ci powierzyć dziecko?!", jakoś zawsze wyobrażałam sobie, że to Taylor będzie odbiorcą tych słów, a nie nadawcą.
Osiedle dla atriańsko-ludzkich par? Glorio, jesteś genialna, nasze dwie pary nie musiałyby się aż tak martwić o wspólną przyszłość gdyby nie taki koniec...
Jej dziecko - przyrodznii brat Romana, jest taki słodki! Szkoda, że mogliśmy go widzieć tylko przez chwilę. No i szkoda, że bracia nie zobaczą się nigdy więcej.

Taylor i jej niespodzianka podczas parady. Szkoda, że nie widzieliście jak wybuchałam śmiechem, gdy podeszła Zoe i ściągnęła maskę, no nie mogłam się powstrzymać.

Uwielbiam Teri, ale mogłaby się zdecydować po której stronie jest. Wiadomo Castor omamił ją swoimi komplementami, ale jemu wierna nie była; chce zaimponować mamusi i daje jej klucz Iksena, ale zaraz ratuje swoją miłość. Swoją drogą jej sceny z Romanem były na prawdę uroczę! W tym odcinku, w końcu pokazała, za kogo walczy i cieszę się jej ostatecznym wyborem.

Grayson chociaż raz zrobił coś porządnego, a i tak na końcu źle kończy, aż mi się go żal zrobiła jak leżał w tym szpitalu.

Romery, 13 odcinków zajęło dodarcie do tego etapu ich relacji. Chciałam napisać, że po prostu poszli do łóżka, ale uświadomiłam sobie, że łóżkiem, to, to nie było -  taka tam romantyczna podłoga, ale przynajmniej mieli kocyk pod sobą :D

Wiedzieliśmy, ze Vaga i jej armia jest zdolna do wszystkiego by zrealizować swój plan. Atrianie bez swoich znamion wszędzie, nawet wśród policji, groźby, które zdecydowanie mają pokrycie...

Zajmijmy się teraz najważniejszymi scenami, które działy się na dachu.
Na początku Taylor, która genialnie się bawiła nie wiedząc, co może stać się za kilka chwil. Ale jak to się mówi, im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
Cieszę się, że w tych ostatnich minutach możemy usłyszeć tak dużo ojczystego języka Atrian - czy tylko mi słowa Zoe przypominają piosenkę albo jakiś wierszyk, jakby to zaśpiewała to mogłoby wyjść coś fajnego :D

Uwielbiam Glorię w tym odcinku! Tak sobie wparowała ze swoją świtą, zrobiła trochę pomarańczowego dymy i aresztowała the Trags, szkoda tylko, że było już za późno.
Lucas też zasłużył na pochwałę, gdyby nie on nie znaleźliby tak szybko odkurzacza (haha).

Ostatnia scena miała szokować i ja właśnie jestem w szoku. Spodziewaliście się, że właśnie takie działanie ma Suvek? Inni Atrianie? W sumie to nigdy nie mówili, że był tylko jeden statek Atrian, jak widać jest ich więcej. Czy to oznacza, że wszyscy ludzie żyją tylko zostali ogłuszeni i za zaraz odzyskają przytomność? Co z Taylor? Jej dzieckiem? Julią? Ericiem? A może wszyscy umarli, tak jak Zoe i Grayson? Tego nasza ankieta nie przewidziała, ale ci co głosowali za tą dwójką mogą być z siebie dumni. Jak zawsze finałowy odcinek zostawia nas z mnóstwem pytań, tylko szkoda, że nigdy nie uzyskami na nie odpowiedzi.

Jeszcze na koniec pojarajmy się jedną z naszych ulubionych par - Julia i Eric! Niby nie było ich za wiele, ale cały odcinek nie odstępowali się na krok! Do tego byli w siebie tuleni w scenie...zagłady(xd?)

Co myślicie o tym odcinku? Zaskoczył was? Spodziewaliście się tego czy może wasze oczekiwania były dużo większe? Nie pytam czy chcielibyście drugi sezon, bo to oczywiste. A może żałujecie, że zaczęliście oglądać ten serial i uważacie teraz, że to była strata czasu? Czekam na wasze opinie i przemyślenia w komentarzach :)