1x03 podsumowanie

Trochę za późno na przywitanie się, ale nie wiem jak jest dobry wieczór czy też dobranoc po Atriańsku, także KUGUTU SEW – oczywiście nie mam pojęcia jak to się pisze, ale od dziś będę się tak witać :D

Odcinek zaczyna się chyba jak na razie najlepszą sceną w serialu! Po tym epizodzie chyba połowa widzów chciałaby aby między Romanem, a Teri coś było – w tym MY! To był zdecydowanie dobry pomysł! Swoją drogą sama chciałabym mieć taki magiczny listek, dzięki któremu śniłyby mi się takie fajne sny :D
Przyznajcie się, kto teraz bardziej shippuje Roamana z Teri niż z Emery ? ;>

Zresztą Teri jest naprawdę intrygującą postacią! Taka typowa kobieta - najpierw się złości, później pomaga, a na koniec nienawiść totalna.

Sceny Roman-Julia też zaliczam do udanych! Jej świecące żyły (Atrianą też się świecą, gdy są pod wodą, przynajmniej dzieciom xd) były naprawdę świetne :D Szkoda, że to wyleczyła, tak bardzo mi się podobało :D

Wiadomo, Emery chciała iść do sektora, ale Roman tak się o nią martwił, że jej tam nie chciał. Za to Grayson z chęcią się nią zaopiekował i przez cały ich pobyt w Sektorze pomagał jej z kręceniem filmu.

Myślałam, że trochę więcej czasu zajmie połączenie go z Red Hawks, a tu proszę. Jak myślicie, jak potoczy się jego dalsza znajomość z Em ? Pewnie ona trochę się pozłości, ale i tak będzie z nim jeszcze współpracować.

Roman i Emery pasują do siebie, oboje są mistrzami spontanicznych przemów :D

Drake dołącza do The Trags, trzeba przyznać, że ich liderka – mama Teri, jest trochę stuknięta. Podczas treningu nasz mięśniak się nie popisał, dostał niezły łomot, ale później się nieco poprawił.

Dostaje zadanie by podczas uroczystości dostać się po cichu do ich statku. Chodzi tam po suficie – taki czad! Też tak chcę :D Małe zaskoczenie, a może i też nie - Teri idzie za swoim przeznaczeniem i staje się członkinią The Trags.

Przez połowę odcinka Emery przygląda się mała, Atriańska dziewczynka, która twierdzi, że jej mama żyje, ale znajduje się w Eljidzie. Prosi Em, żeby ją nakręciła, co powoduje, że grupka Atrian znajdująca się w jej pobliżu okrąża ją, cały czas wypowiadając jakieś słowa, w sumie brzmiało to trochę jak jakieś zaklęcie. I tu nagle z opresji ratuje ją dzielny rycerz Castor!

Nawiasem mówiąc Atrianie są całkiem dobrymi ogrodnikami, mają więcej roślinek niż moja babcia na działce :D

I znowu nie ogarniam Castora. Koleś z którym się kontaktował był jego wtyką w Yhe Trags, ich liderka nazwała go zdrajcą, bo właśnie pomagał Castorowi. Z tego wynika, że on do nich nie należy czyli w końcu po czyjej stronie on jest ?

Kto by pomyślał, że Gloria też jest Atrianką i ma przeuroczego synka!

Jak wam się podobał ten odcinek ? Według mnie był o wiele lepszy od poprzedniego. Serial zaczyna się rozkręcać, ale w następnych odcinkach liczę na więcej scen Drake i Taylor, bo w tym dostaliśmy tylko jedną, krótką. A oni są przecież tacy fajni razem :D

Bym zapomniała! Jeszcze na koniec chciałam wspomnieć o dwóch rzeczach.

Sophie nie jest jakąś szalenie interesującą postacią, jest nawet trochę nudna, ale mimo to ją lubię. W tym odcinku była taka, nie wiem jak mam to określić … naiwnie szczęśliwa. Mam nadzieję, że czeka ją jeszcze jakiś przełom, dzięki któremu moja sympatia względem niej zrośnie. A wy lubicie ją ? :)

I czy tylko mi się podobało jak Emery wyglądała w tym odcinku ? <3

Jeszcze pytanko - skończyła się nasza pierwsza ankieta, której podsumowanie znajdziecie niżej. Macie pomysł na drugą ? Czekamy na nie w komentarzach :)

Pamiętajcie o naszym ASK'u.